poniedziałek, 26 października 2015

Rozdział 1 Przeprowadzka

         Pod dom przy ulicy Baker zajechała czerwona ciężarówka firmy przewozowej ,,FastTransport''. Pan  Joke, szef przedsiębiorstwa, zadzwonił do drzwi. Otworzyła pani McKelly.
- Dzień dobry! O, już pan jest - odezwała się, gdy zauważyła nalepkę z zakładu na jego piersi. - Proszę wejść, wszystko oprócz mebli już spakowane.
- Dobrze, zawołam ekipę, by wyniosła meble i pudła - odparł uśmiechając się do niej.
        Pan Joke podszedł do ludzi stojących przed samochodem, ale pani McKelly już na to nie patrzyła.Weszła do mieszkania. Zawsze kojarzyła ten budynek z rodzinnymi spotkaniami, zabawami i oczywiście z dziećmi. Teraz ma go opuścić, aż w oku zakręciła się jej łza. Na szczęście dom, który kupili był w bardzo niskiej cenie, więc nie musieli tego sprzedawać. Nie pozwoliłaby na to, to miejsce zbyt wiele dla niej znaczy. Postanowiła zostawić w nim kilka mebli, by móc przyjechać tu z rodziną na wakacje.
         Przeszła do pokoju, w którym przesiadywał jej mąż i dzieci. Pani McKelly miała bliźniaki - Rebeccę i Austina. Bardzo je rozpieszczała, więc trochę się martwiła, czy poradzą sobie ze zmianą miejsca, ale one się tym nie przejmowały.
- Mamo, kiedy wyjeżdżamy? - spytała Rebecca.
- Już córeczko, tylko panowie zabiorą meble - odpowiedziała.
- A co, śpieszy ci się? - zapytał żartobliwie tata.
- Nie, tylko chcę zobaczyć to miejsce - rozmarzyła się. - Nie mogę go znaleźć na żadnej mapie, jakby nie istniało.
- Nie martw się, na pewno jest, bo inaczej byśmy tam nie jechali - rzekł Austin.
         Wszyscy razem wyszli przed dom. Pan Joke podbiegł do rodziców bliźniaków.
- Proszę państwa, wszystko spakowane! - powiedział.
- Już? Tak szybko? - zdziwiła się pani McKelly.
- Tak, moja firma to najlepsza w okolicy - chwalił pan Joke. - To może my już pojedziemy, a państwo nas dogonią?
- Zgadzamy się - powiedzieli równocześnie pan i pani McKelly.
        Rodzina ostatni raz popatrzyła na dom, w którym spędzili większość swojego życia i podeszła do auta. Wsiedli do niego i skierowali się na drogę.
- Tato, czy to daleko? - zapytał Austin.
- Nie, za jakieś trzy, może cztery godziny będziemy na miejscu - odpowiedział.
         Mijali ulice, potem jechali autostradą i pędzli drogą pomiędzy polami. Po około trzech i pół godzinach byli na miejscu.



 Fot: http://www.dc-przeprowadzki.pl/


Prolog

     O tej porze roku w małym parku w miasteczku Normeley było prześlicznie. Nastał środek wiosny i kwiaty budziły się ze snu.Wiśnie, które posadził tutejszy ogrodnik, były w pełnym rozkwicie, a wszędzie rozchodził się ich zapach i mieszał się z wonią świeżych rogalików, jakie zrobiła pani Cherry, miejscowa cukierniczka. Dopiero co nastał ranek i na niebie pojawiła się różowo-pomarańczowa poświata. Niektórym mieszkańcom tej mieściny to nie przeszkadzało.Pan Decrepit musiał podlać piwonie i kamelie w parczku. Miejscowi nazywali parkiem centrum Normeley, rosły w nim kwiaty z całego świata, przez co ogrodnik miał dużo roboty. W samym centrum ktoś kiedyś wyrył na podłożu koło z różnymi znakami, lecz tych żaden z mieszkańców nigdy nie znał. Była to jedyna dziwna rzecz w miasteczku i żaden z obywateli się nią nie zajmował i nie próbował wniknąć w to, czym rzeczywiście była i co oznaczała.
      Mieszkańcy byli zwykłymi ludźmi. Bez chęci przygód każdy codziennie przeżywał  ten sam dzień. Cukiernicy  robili  ciastka, sklepikarze sprzedawali , nauczyciele uczyli, panie plotkowały... Wszyscy robili to, co mieli robić. Niedługo ich proste życie miało się zmienić, ponieważ do miasteczka mieli przyjechać nowi. Stary właściciel dworu znajdującego się w tej wiosce niedawno zmarł i pewna rodzina wykupiła  tę willę za okazyjną cenę. Nikt się nawet nie domyślał, co to naprawdę oznaczało.



       
Fot: http://www.galerie-zdjec.pl/galeria-krajobrazy/kraj-kwitnacej-wisni    

poniedziałek, 5 października 2015

Kilka słów o mnie

Witajcie!
    Zapraszam na mojego bloga,ale ostrzegam jestem początkująca.Bloga będę pisać o wszystkim, bo nie mogę się zdecydować, czy mam robić recenzje  książek czy opowiadań. Mam zbyt wiele pasji, by pisać tylko o jednej. A teraz  chciałabym wam o sobie opowiedzieć.
    Jestem wielkim molem książkowym.W swoim życiu przeczytałam wiele książek. Ja czytam każdą książkę i każda mi się podoba (nawet lektury szkolne). Teraz mam taką lekturę ,,Ten obcy'' (pewnie większość zna). Bardzo mi się podobała. Nie przepadam za książkami napisanymi jak ja to mówię '' starym językiem'' (np. ,,Chłopcy z Placu broni'', ,,Tomek Sawyer"), ale w tej mi to nie przeszkadzało. Moje ulubione książki to: ,,Akademia dobra i zła", seria ,,Ulysses Moore'' i  (teatralna cisza) ,,Harry Potter''. Jestem wielką fanką Harry'ego. Miałam lekturę w trzeciej klasie i spodobała mi się tak bardzo, że pożyczyłam od  koleżanki następne części.
   Kocham też rysować. Rysuję, maluję, rzeźbię - po prostu tworzę. Lubię robić światłocień (bawić się światłem i cieniem podczas malowania). Jestem amatorką, nie potrafię rysować dokładnie tak, jak jest. Wolę rysować wymyślone postacie. Lubię rysować zwierzęta, a najbardziej ptaki i wilki.
   Nie jestem jakoś specjalnie wysportowana, ale uwielbiam gimnastykę. Nie wielbię fikołków lub jak kto woli przewrotów, skakania przez płotki. Lubię ćwiczyć.Lubię też sporty oprócz SIATKÓWKI. Nie zniosę tego!
  Od pewnego czasu interesuję się żeglarstwem. Chodzę na półkolonie w lato do klubu, a w tym roku byłam też na koloniach. Jeszcze czasami nie ogarniam tych wszystkich lin, ale od czego ma się czas.
    To na tyle, wiem, że się rozpisałam, ale jestem wielką gadułą i mam wiele zainteresowań, a to tylko połowa. Mam nadzieję, że będę miała chęć do pisania.



Fot. http://www.gazetakaszubska.pl/7327/wilki-atakuja-na-pomorzu