poniedziałek, 28 grudnia 2015

Świąteczny Smak

  Wszystkim znane pierniczki, pierogi, barszcz, karp i makowiec nie goszczą na każdym stole. Wszyscy mają inne zwyczaje, tradycje i potrawy. Może spodoba się wam jakieś danie z tych poniżej i poprosicie mamę lub babcię o zrobienie jej na święta. Tak powstałaby nowa tradycja w waszym domu, więc czytajcie.
 

                                                                   Bacalhau
To portugalska potrawa. Jest to suszony i solony dorsz z różnymi dodatkami np.oliwkami, czosnkiem lub papryką.
Fot:http://blog.always.travel/portugalia-grillowane-mieso-obfite-gulasze-i-swieze-owoce-morza/


                                                                  Muktuk
Znowu coś z Grenlandii. Podobno potrawa pochodzi od aborygeńskich Innuitów. Są to zmrożone paski ze skóry wieloryba pomieszane z kostkami wyciętymi z jego pęcherza. Mniam!

Fot:https://en.wikipedia.org/wiki/Muktuk


                                                              Bûche de noël
We Francji na stołach często gości ciasto w kształcie drewna. Zazwyczaj ma smak kawowy, orzechu laskowego lub wanilii. Ciasto ma formę rolady. Pewnie jest dobre, zjadłabym kawałek.

Fot:http://www.foodnetwork.com/recipes/buche-de-noel-recipe.htm 


                                                                 Bolo de rei
 Kolejne jedzenie z Portugalii. W jego środku ukryte jest ziarno bobu, kto je znajdzie będzie miał dużo szczęścia w nowym roku. Ciasto nazywane jest też ''królewskim ciastem''.
Fot:http://www.caestamosnos.org/pesquisas_HLR/bolo_rei.htm


                                                                Rommegrot
Danie z  Norwegii. Nie jest szczególnie ekstremalne. Jest to gęsta zupa mleczna posypana cynamonem podawana z... suszoną wędliną! Pewnie pyszna!
Fot:http://ndla.no/nb/node/82104

PS Wiem, że święta się skończyły, ale napisałam to przed świętami, nie opublikowałam tego wtedy, więc zrobię to teraz.

wtorek, 15 grudnia 2015

Święta już blisko!

Święta to piękny i magiczny czas przez wielu bardzo lubiany. Niektórzy spędzają go razem, a niektórzy nie.Wielu świętuje hucznie, a inni spędzają ten czas rodzinnie. Niejeden człowiek nie ma na to czasu i spędza święta przy papierach. Są tacy, którzy z powodu świąt martwią się, denerwują i kłócą ze sobą. A przecież tak ważne jest, by wszyscy w tym okresie byli szczęśliwi.
  Chciałabym przedstawić wam kilka bożonarodzeniowych tradycji. Przez to możecie poznać zwyczaje i  kulturę innych.


                                                       Resztki wieczerzy
Tradycja mało popularna. Na Podlasiu resztki z wieczerzy kładziono koło pieca, a przed nim ławę, która była posypana piaskiem. Jedzenie było to przeznaczone na zmarłych z rodziny. Rano, po śladach  na piasku odgadywano, kto przyszedł i czy w ogóle przyszedł.

                                                             
                                                              Wróżby
Dawniej po wieczerzy ludzie wróżyli sobie. Na przykład Warmii i Mazurach, kiedy wszyscy siedzieli przy stole spod obrusa wyciągało się słomę. Jeżeli ktoś wyciągnął słomkę prostą, czekało go proste i bezpieczne życie, ale jak komuś trafiło się pogięta słomka, mógł spodziewać się życia skomplikowanego.


                                                              Kiviak
Każdy kraj ma swoje świąteczne potrawy. Tak jak my jemy karpia, pierogi i barszcz, tak Grenlandczycy nie mogą wyobrazić sobie świąt bez kiviaku - czyli surowego mięsa morskiego ptaka Alki. Zwija się to mięso w foczą skórę i zostawia na kilka miesięcy pod kamieniem. Na stół ląduje, gdy ma odpowiednią fazę rozkładu. Może jest smaczne? Jak byście zareagowali, gdyby mama zamiast położyć na stół worek pierniczków zaserwowała kiviak?

                                                   Rzodkiewkowe rzeźby     
W stanie w Meksyku czyli Oaxaca jest organizowany świąteczny festiwal. Jedną z ciekawych rzeczy to... rzodkiewkowe rzeźby.
 
                                                   Znaczenie potraw
Nie jest to tradycja, ale musiałam to dodać.
  • Ryby - podczas wieczerzy symbolizują zdrowie i dostatek. Karp ma swoje własne znaczenie - siłę.
  • Grzyby - miały zapewnić szczęście i dostatek.     
  • Miód - jest symbolem obfitości, szczęścia i miłości. Pamiętajcie miód!
  • Orzechy - od wieków symbolizują tajemnicę i pieniądze.
  • Mak - dodaje się do potraw, ma przynieść pomyślność i bogactwo.

niedziela, 29 listopada 2015

6 najbardziej magicznych miejsc na świecie

 Jestem optymistką i wierzę w magię. Mam ogromną obsesję na punkcie lasów, więc stwierdziłam, że zrobię posta o sześciu najbardziej magicznych miejsc na świecie.

1.To Sua Ocean Trench, Samoa
 Jest to chyba najlepsze miejsce do pływania, jakie można sobie wymarzyć! Piękna turkusowa woda, a nie brudna i zanieczyszczona. I jeszcze ma drabinkę! Ile bym dała, by móc zobaczyć to miejsce, ale kto wie, może tam kiedyś pojadę. Dziwne jest to, że jest to takie jakby wgłębienie, trochę jak dziura.

Fot:http://www.amazingplacesonearth.com/tosua-ocean-trench-samoa/

2.Wodospad Niagara, Kanada
Teraz coś popularniejszego. Ten wodospad chyba zna każdy. Chciałabym na chwilę znaleźć się pod spadającą wodą. Jednak najpiękniejszy jest nocą, kiedy zostaje podświetlany. Niagara jest nie tylko pięknym miejscem, ale też zasila dwie elektrownie.


Fot:http://www.tapetus.pl/116414,wodospad-niagara.php 

 3.Tunel Miłości, Klewań, Ukraina
To miejsce jest według mnie najpiękniejsze. Zdaniem wielu ludzi to najbardziej romantyczny tunel roślinny na świecie. Śmiało zaproście żony, dziewczyny lub narzeczone na Ukrainę! Na pewno się ucieszą. Mało osób wie o tym miejscu, co czyni je jeszcze bardziej tajemnicze.

 Fot:http://watahawschodzacejgwiazdy.blogspot.com/p/t.html

4.Salar de Uyuni, Boliwia
Salar de Uyuni to największa pustynia soli na Świecie. Czy w ogóle słyszeliście nazwę 'pustynia soli'? Powierzchnię solniska pokrywa skorupa, pod którą znajduje się niezwykle bogata w lit solanka, więc nie tylko jest to piękne miejsce, ale i ma pożyteczną funkcję.


Fot:http://www.globtroter.pl/zdjecia/112011,boliwia,,,salar,de,uyuni,piramidy,solne.html

5.Glowworm Cave, Nowa Zelandia
Z tych wszystkich miejsc to jest najbardziej magiczne. Zastanawiacie się pewnie, czym jest to świecące na suficie. To "świecące robaczki" czyli poczwarki muchówki Arachnocampa luminosa z rodziny grzybiarkowatych. Jaskinia należy do grupy jaskiń Waitomo Caves. Gdy przepływa się przez nią wydaje się, że widzi się gwiazdy.
Fot:http://www.crazynauka.pl/swiecaca-jaskinia-waitomo-glowworm-w-nowej-zelandii/


6. Park Yellowstone, Stany Zjednoczone
 Pierwszy i jeden z większych parków narodowych na świecie. Jest tak zróżnicowany, że można znaleźć tam wszystko oprócz pustyni. Piękne gejzery, wulkany, wodospady, gorące źródła i fumarole* znajdziesz właśnie tam. Na terenie występuje ok. 1100 gatunków roślin i ok. 67 gatunków ssaków! Park jest cudownym miejscem. Polecam miłośnikom zwierząt i roślin!
*formy wulkaniczne podobne do gejzerów.




Fot:http://www.vismaya-maitreya.pl/rok_2012_koniec_cywilizacji_-_2012.html
Fot: http://www.pozwiedzaj.pl/atrakcja,stany-zjednoczone,park-narodowy-yellowstone.php

poniedziałek, 9 listopada 2015

Takie tam ogłoszenie

   Niedawno stworzyłam nowego bloga, w którym robić będę recenzje książek. Jak ktoś nie wie, co poczytać, to znajdzie tam coś ciekawego.Jak chcecie zobaczyć, to wejdźcie na mój profil. Mam pytanie - macie może blogi? Piszcie, nudzi mi się czasami, to sobie poczytam (na pewno są świetnie).

poniedziałek, 2 listopada 2015

Moc czekolady Opowieść o Wedlach i czekoladzie

   Jak wcześniej wspomniałam, będę robiła recenzje książek. Założę bloga specjalnie do pisania recenzji, ale to może później. 
   Jeżeli ktoś bierze udział w Gdańskim Maratonie Czytelniczym, to pewnie zna tę książkę napisaną przez Annę Czerwińską- Rydel. Moim zdaniem lektura ta jest warta przeczytania. Jest o (jak nazwa wskazuje) czekoladzie! Zamknięto w niej prawie całą historię tego smakołyku. Od drzewa po tabliczki. Dużo tam jest o rodzinie Wedlów.
   Mnie wciągnęła. Nie czytam biografii, ale ta jest ciekawa. U mnie w klasie kilka osób bierze udział w tym konkursie i wszystkim się spodobała. Wygodnie się ją czyta, ma średniej wielkości litery, podsumowując: jest super. Ma smaczny temat, a na końcu są przepisy na: czekoladową milongę, truskawki w mundurkach, bałwanki maślane, ciasteczka korzenne i suflet czekoladowy. Ma dużo obrazków.
   Książka zaczyna się od opowieści o znalezieniu przez Tamoanchana kakaowca. Potem plemię Olmeków zrobiło z nasion płynną czekoladę. Na początku dodawano do niej anyż, papryczkę chili i inne przyprawy, dopiero później pewna siostra zakonna przyrządziła ją z wanilią, miodem i cukrem,  na słodko. Następnie pewien andaluzyjski lekarz wpadł na pomysł, że czekolada może leczyć. Czekolada z anyżem na niestrawność, z wanilią na ból kości, z cynamonem na kaszel, z imbirem na ból gardła, z migdałami na porost włosów.
   W drugiej części książki są losy trzech pokoleń rodziny Wedlów. Pierwszy był Karol Wedel, potem kontynuatorem był Emil Wedel, następnie - Jan Wedel. Nie będę opisywać ich dziejów, bo to za dużo czasu mi zajmie. Naprawdę polecam tę książkę. Jest w kilku bibliotekach, ale nie wiem, w jakich.



Fot: https://www.muchomor.pl/pl/p/MOC-CZEKOLADY.-OPOWIESC-O-WEDLACH-I-CZEKOLADZIE/162

  

poniedziałek, 26 października 2015

Rozdział 1 Przeprowadzka

         Pod dom przy ulicy Baker zajechała czerwona ciężarówka firmy przewozowej ,,FastTransport''. Pan  Joke, szef przedsiębiorstwa, zadzwonił do drzwi. Otworzyła pani McKelly.
- Dzień dobry! O, już pan jest - odezwała się, gdy zauważyła nalepkę z zakładu na jego piersi. - Proszę wejść, wszystko oprócz mebli już spakowane.
- Dobrze, zawołam ekipę, by wyniosła meble i pudła - odparł uśmiechając się do niej.
        Pan Joke podszedł do ludzi stojących przed samochodem, ale pani McKelly już na to nie patrzyła.Weszła do mieszkania. Zawsze kojarzyła ten budynek z rodzinnymi spotkaniami, zabawami i oczywiście z dziećmi. Teraz ma go opuścić, aż w oku zakręciła się jej łza. Na szczęście dom, który kupili był w bardzo niskiej cenie, więc nie musieli tego sprzedawać. Nie pozwoliłaby na to, to miejsce zbyt wiele dla niej znaczy. Postanowiła zostawić w nim kilka mebli, by móc przyjechać tu z rodziną na wakacje.
         Przeszła do pokoju, w którym przesiadywał jej mąż i dzieci. Pani McKelly miała bliźniaki - Rebeccę i Austina. Bardzo je rozpieszczała, więc trochę się martwiła, czy poradzą sobie ze zmianą miejsca, ale one się tym nie przejmowały.
- Mamo, kiedy wyjeżdżamy? - spytała Rebecca.
- Już córeczko, tylko panowie zabiorą meble - odpowiedziała.
- A co, śpieszy ci się? - zapytał żartobliwie tata.
- Nie, tylko chcę zobaczyć to miejsce - rozmarzyła się. - Nie mogę go znaleźć na żadnej mapie, jakby nie istniało.
- Nie martw się, na pewno jest, bo inaczej byśmy tam nie jechali - rzekł Austin.
         Wszyscy razem wyszli przed dom. Pan Joke podbiegł do rodziców bliźniaków.
- Proszę państwa, wszystko spakowane! - powiedział.
- Już? Tak szybko? - zdziwiła się pani McKelly.
- Tak, moja firma to najlepsza w okolicy - chwalił pan Joke. - To może my już pojedziemy, a państwo nas dogonią?
- Zgadzamy się - powiedzieli równocześnie pan i pani McKelly.
        Rodzina ostatni raz popatrzyła na dom, w którym spędzili większość swojego życia i podeszła do auta. Wsiedli do niego i skierowali się na drogę.
- Tato, czy to daleko? - zapytał Austin.
- Nie, za jakieś trzy, może cztery godziny będziemy na miejscu - odpowiedział.
         Mijali ulice, potem jechali autostradą i pędzli drogą pomiędzy polami. Po około trzech i pół godzinach byli na miejscu.



 Fot: http://www.dc-przeprowadzki.pl/


Prolog

     O tej porze roku w małym parku w miasteczku Normeley było prześlicznie. Nastał środek wiosny i kwiaty budziły się ze snu.Wiśnie, które posadził tutejszy ogrodnik, były w pełnym rozkwicie, a wszędzie rozchodził się ich zapach i mieszał się z wonią świeżych rogalików, jakie zrobiła pani Cherry, miejscowa cukierniczka. Dopiero co nastał ranek i na niebie pojawiła się różowo-pomarańczowa poświata. Niektórym mieszkańcom tej mieściny to nie przeszkadzało.Pan Decrepit musiał podlać piwonie i kamelie w parczku. Miejscowi nazywali parkiem centrum Normeley, rosły w nim kwiaty z całego świata, przez co ogrodnik miał dużo roboty. W samym centrum ktoś kiedyś wyrył na podłożu koło z różnymi znakami, lecz tych żaden z mieszkańców nigdy nie znał. Była to jedyna dziwna rzecz w miasteczku i żaden z obywateli się nią nie zajmował i nie próbował wniknąć w to, czym rzeczywiście była i co oznaczała.
      Mieszkańcy byli zwykłymi ludźmi. Bez chęci przygód każdy codziennie przeżywał  ten sam dzień. Cukiernicy  robili  ciastka, sklepikarze sprzedawali , nauczyciele uczyli, panie plotkowały... Wszyscy robili to, co mieli robić. Niedługo ich proste życie miało się zmienić, ponieważ do miasteczka mieli przyjechać nowi. Stary właściciel dworu znajdującego się w tej wiosce niedawno zmarł i pewna rodzina wykupiła  tę willę za okazyjną cenę. Nikt się nawet nie domyślał, co to naprawdę oznaczało.



       
Fot: http://www.galerie-zdjec.pl/galeria-krajobrazy/kraj-kwitnacej-wisni    

poniedziałek, 5 października 2015

Kilka słów o mnie

Witajcie!
    Zapraszam na mojego bloga,ale ostrzegam jestem początkująca.Bloga będę pisać o wszystkim, bo nie mogę się zdecydować, czy mam robić recenzje  książek czy opowiadań. Mam zbyt wiele pasji, by pisać tylko o jednej. A teraz  chciałabym wam o sobie opowiedzieć.
    Jestem wielkim molem książkowym.W swoim życiu przeczytałam wiele książek. Ja czytam każdą książkę i każda mi się podoba (nawet lektury szkolne). Teraz mam taką lekturę ,,Ten obcy'' (pewnie większość zna). Bardzo mi się podobała. Nie przepadam za książkami napisanymi jak ja to mówię '' starym językiem'' (np. ,,Chłopcy z Placu broni'', ,,Tomek Sawyer"), ale w tej mi to nie przeszkadzało. Moje ulubione książki to: ,,Akademia dobra i zła", seria ,,Ulysses Moore'' i  (teatralna cisza) ,,Harry Potter''. Jestem wielką fanką Harry'ego. Miałam lekturę w trzeciej klasie i spodobała mi się tak bardzo, że pożyczyłam od  koleżanki następne części.
   Kocham też rysować. Rysuję, maluję, rzeźbię - po prostu tworzę. Lubię robić światłocień (bawić się światłem i cieniem podczas malowania). Jestem amatorką, nie potrafię rysować dokładnie tak, jak jest. Wolę rysować wymyślone postacie. Lubię rysować zwierzęta, a najbardziej ptaki i wilki.
   Nie jestem jakoś specjalnie wysportowana, ale uwielbiam gimnastykę. Nie wielbię fikołków lub jak kto woli przewrotów, skakania przez płotki. Lubię ćwiczyć.Lubię też sporty oprócz SIATKÓWKI. Nie zniosę tego!
  Od pewnego czasu interesuję się żeglarstwem. Chodzę na półkolonie w lato do klubu, a w tym roku byłam też na koloniach. Jeszcze czasami nie ogarniam tych wszystkich lin, ale od czego ma się czas.
    To na tyle, wiem, że się rozpisałam, ale jestem wielką gadułą i mam wiele zainteresowań, a to tylko połowa. Mam nadzieję, że będę miała chęć do pisania.



Fot. http://www.gazetakaszubska.pl/7327/wilki-atakuja-na-pomorzu